Zapewne w nagrodę za dobre sprawowanie i ochoczą pracę, nasz magister w poniedziałkowy poranek zawiózł nas do Ołdrzychowic, do gospodarstwa p. Teresy, naszej prześwietnej kucharki, w celu…. pomocy w wykopkach ;)
I takim to sposobem spędziliśmy niemalże cały dzień zgięci w pół nad polem ziemniaków. Ciesząc się dobrą pogodą, nieobecnością magistra oraz radosną atmosferą, jaką stwarzały p. Teresa oraz jej niezmordowana bratowa, p. Bronia, wspólnie nazbieraliśmy niemal 4 wozy pełne ziemniaków, z czego na skromne potrzeby nasze i klasztoru dostaliśmy aż 4 worki pełne ołdrzychowickich kartofli pierwszej klasy. Będzie na ziemniaczane placki na zimę!
Beztroskie chwile spędzone na wykopkach przypominały się nam przez kilka najbliższych dni, szczególnie za każdym razem, gdy trzeba było wstać lub usiąść.
I takim to sposobem spędziliśmy niemalże cały dzień zgięci w pół nad polem ziemniaków. Ciesząc się dobrą pogodą, nieobecnością magistra oraz radosną atmosferą, jaką stwarzały p. Teresa oraz jej niezmordowana bratowa, p. Bronia, wspólnie nazbieraliśmy niemal 4 wozy pełne ziemniaków, z czego na skromne potrzeby nasze i klasztoru dostaliśmy aż 4 worki pełne ołdrzychowickich kartofli pierwszej klasy. Będzie na ziemniaczane placki na zimę!
Beztroskie chwile spędzone na wykopkach przypominały się nam przez kilka najbliższych dni, szczególnie za każdym razem, gdy trzeba było wstać lub usiąść.