niedziela, 17 maja 2009

Prymicje o. Mariusza w Chojnowie


Nowo wyświęcony o. Mariusz zaszczycił nas zaproszeniem na swoją mszę prymicyjną w swoim rodzinnym Chojnowie. Nasz najlepszy na świecie magister postulatu, widząc naszą determinację i chęci, wyraził zgodę na wyjazd, i tak, bardzo wczesnym niedzielnym pociągiem wyjechaliśmy z Kłodzka do Legnicy, a następnie do Chojnowa.

Oczywiście, jak to u nas bywa, nie obyło się bez przygód. W Chojnowie sytuacja administracyjno-parafialna jest skomplikowana, bo choć są tam dwa kościoły i dwie parafie, funkcjonują one w ścisłym powiązaniu ze sobą i nie do końca udało nam się zorientować, gdzie dokładnie powinniśmy się znaleźć. Choć nie można powiedzieć, że trafiliśmy dobrze, to na pewno nie trafiliśmy źle - bo nie dość, że gościnny ksiądz prałat, którego tam poznaliśmy, ugościł nas śniadaniem, to jeszcze zawiózł do właściwego kościoła :)

Msza prymicyjna była oczywiście piękna i wzruszająca. Po niej nastąpiło wspólne świętowanie - dla nas jednak skończyło się ono już o godzinie 16, ponieważ zobowiązaliśmy się jeszcze tego wieczoru wrócić do Kłodzka. Jednak... życie zawsze jest bogatsze niż to, co sobie zaplanujemy!Na skutek awarii na trasie Legnica-Wrocław nasz pociąg nie pojechał. Ostatecznie, po wielu licznych próbach opuszczenia skąd inąd bardzo ładnej Legnicy, odjechaliśmy autbusem, który dość niespodziewanie zastał nas stojących na przystanku i łapiących stopa. Kolejny, niespodziewany i opatrznościowy autobus zawiózł nas z Wrocławia do Kłodzka - przejętych, umęczonych i zdumionych bogactwem przygód, jakie zafundowały nam tego dnia czołowe polskie spółki komunikacyjne. Pozdrawiamy!